[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czci tak długo, aż mu ktoś winy nie dowiedzie. Nie uważam bowiem za
zgodne z rozumem stawiając taki zarzut pozbawiać czci nie tylko ludzi
podobnych, ale czasem na cześć zasługujących. Niech więc będzie szano-
wany, jak każdy przedstawiciel władzy, tak samo każdy kapłan, ponieważ
istnieje nadto następująca wypowiedz boga didymejskiego:
Ludzie, w szaleństwie co swym służebników cnych bóstw nieśmiertelnych
Krzywdzić niesłusznie się ważą, też praw ich pozbawiać prastarych,
Zaś w rozważaniach swych już pozbawieni bojazni są bożej.
Drogi żywotów swych, wiedz, nie dowiodą do końca samego
Wszyscy, co bogom choć raz złorzeczyli niezmiennie szczęśliwym,
Z ich to kapłani wszak rąk otrzymali dostojność swą świętą.
W innym znów miejscu tenże bóg przemawia tak:
Wszędzie kapłanów mych broń przed tą złością, co zgubę przynosi.
I zapowiada zesłanie swej kary. Ponieważ istnieje wiele takich od
tego boga pochodzących wypowiedzi, dzięki którym możemy ze znajomo-
ścią rzeczy przedstawić, jak należy czcić i jakimi względami otaczać ka-
płanów, będę obszernie o tym mówić gdzie indziej, obecnie wystarcza mi
tu rzec. że na własną rękę żadnych nie udzielam wskazań, uważając dla
siebie za wystarczające wezwanie boga i nakaz jego słów. Jeżeli więc ktoś
nie uznaje mnie za zasługującego na zaufanie nauczyciela tych rzeczy,
niech boga uszanowawszy jemu będzie posłuszny i czci kapłanów w sposób
wyróżniający.
Jakim zaś powinien być kapłan, postaram się teraz opowiedzieć nie ze
względu na Ciebie (gdybym bowiem nie wiedział i przy tym ze świadectw
zarówno mego przewodnika, jak i bogów największych, że Ty służbę świę-
tą, o ile to cd Twego wyboru zależy, sam sprawiać będziesz doskonale,
nigdy bym się nie odważył powierzyć ci zadania tsk wielkiego), lecz tak-
że ze względu na to, abyś stąd mógł pouczać pozostałych nie tylko po
miastach, ale także po wsiach bardziej przekonywająco i z większą mocą,
że nie sam od siebie to czynisz, lecz we mnie masz głosującego wraz z To-
bą, com pono nie bez woli bogów stał się kapłanem najwyższym; tego
w stopniu najmniejszym nie byłem godny, choć tego pragnąłem i o to
wciąż ludzi prosiłem. Wiedz bowiem, że bogowie każą nam żywić wielkie
nadzieje na to, co po naszej śmierci nastąpi, a wierzyć im w każdym razie
trzeba, bo kłamstwo w ich zwyczaju nie leży i przy tym nie tylko co do
owych spraw dalekich, ale i co do spraw życia obecnego. Bogowie bowiem,
którzy wskutek swej nadmiernej potęgi zdolni są zapanować nad istnieją-
cym w tym życiu zamętem, usuwając zeń nieład i sprzeczności, czy nie
będą tym bardziej w stanie w życiu tamtym, w którym dokonał się już
rozdział walczących ze sobą pierwiastków, gdyż dusza rozstała się z cia-
łem, które przekształciło się w ziemię, i udzielić ludziom tego wszystkie-
go, co im poprzednio zapowiedzieli? Wiedząc więc, że bogowie kapłanom
w zamian (za ich trud) wielką wyznaczyli nagrodę, uczyńmy siebie porę-
czycielami dostojności bogów we wszystkim, o czym do tłumów mówić
należy, wysuwając za wzór własne życie.
Musimy jednak zacząć od należnej bogom czci. W taki bowiem spo-
sób dokonywać trzeba przeznaczone dla nich obrzędy, jak gdyby oni byli
obecni i na nas patrzyli, sami przez nas nie widziani, i wzrokiem swym
od światła wszelkiego potężniejszym sięgali aż do utajonych myśli na-
szych. Ponieważ są to słowa nie moje tylko, lecz- boga, wielokrotnie mi
powtarzane, wystarcza mi jedno przytoczyć, aby dwie naraz prawdy wy-
świetlić: najprzód, że bogowie widzą wszystko, następnie zaś, że cieszą
się z ludzi, co im cześć oddają:
Feba promieni ów blask rozpościera się wszędzie po ziemi:
Wzrok jego bystry na wskroś nawet skalne przewierca urwisko,
Ciemne lazury też mórz i nie skryje się przed nim przenigdy
Ani gwiazd zespół, co wciąż obracając się niezmordowanie
Niebo obiega, jak chcą konieczności niezmiennej prawidła,
Ani umarłych ten tłum, co ich Tartar10 podziemny zagarnął
Tam, gdzie najgęstszy jest mrok pod stropami Hadesa mocarza,
Ludzie zaś zbożni są mu taką samą rozkoszą jak Olimp.
O ile więc wszelka dusza, a zwłaszcza dusza ludzka, w bliższym i ściś-
lejszym znajduje się pokrewieństwie z bogami niż kamień lub skała, o ty-
le, rzecz naturalna, łatwiej i skuteczniej przenika przez nią wzrok bogów.
Patrz, jak wielka jest dla ludzi miłość boga, który zapewnia, że z mężów
o myśli zbożnej raduje się on tak samo, jak z przeczystego Olimpu! Czyż
więc ten bóg nie wyprowadzi z całą pewnością i naszych także dusz z ciem-
ności Tartaru, jeśli my, czcią dlań przejęci, do niego będziemy się zwraca-
li?... Wie on i o tych, co są w Tartarze zamknięci (bo i te sprawy nie są po-
za obrębem władzy bogów), bogobojnym zaś obiecany jest Olimp, nie Tar-
tar. Z tego powodu należy się trzymać jak najmocniej dzieł bogobojności,
do bogów się zwracając nie bez lęku, nie mówiąc też ani nie czyniąc nic,
czego wstydzić się trzeba. Kapłani więc powinni być dalecy nie tylko od
czynów nieczystych i wyuzdanych, ale także od słuchania i podtrzymywa-
ny. Wszak inni przeciw Tebom zbrojnie śpieszący, zanim jeszcze czegoś
dokonali, już na tarczach napisy kładli i oznaki zwycięstwa nad Kadmej-
czykami19 wznosili, on, ów bogów rozmówca, wyruszył na wojną bez god-
ła na zbroi i we wrogach samych znalazł świadków własnego umiarko-
wania i łagodności. Z tego powodu powinniśmy i my, kapłani, [tak po-
stępować], aby dostąpić łaskawości u bogów. Przecież niemałej wobec
nich dopuszczamy się przewiny, wszystkim pokazując, udostępniając i każ-
demu dając oglądać szaty kapłańskie niby coś cudacznego, zwłaszcza je-
żeli bywa przy tym, jak to się zdarza, tłum nieczystych, przez co święte
godła ulegają profanacji. A to, że i my sami, żyjąc nie po kapłańsku, na-
kładamy na siebie szaty kapłanów, jakże wielkiego jest czynem bezpra-
wia i lekceważenia bogów! O tym dokładniej jeszcze będę mówił na innym
miejscu, teraz zaś piszę Ci o tym dla przykładu.
Na rozwiązłe widowiska teatralne niech żaden kapłan zjawiać się nie
waży. Niech do domu swojego [aktora?] nie wprowadza, bo to wcale mu
nie przystoi. Gdyby było możliwe widowiska te wygnać całkowicie z tea-
trów, tak aby te po ich oczyszczeniu można było znów oddać Dionizjo-
sowi, ja bym z całą gorliwością usiłował tego dokonać. Obecnie jednak,
zdając sobie sprawę, że nie jest to możliwe, ani, gdyby nawet było moż-
liwe, nie byłoby pożyteczne, wyrzekłem się zupełnie tego ambitnego za-
miaru. Wzywam natomiast kapłanów, aby odeszli na stronę i ustąpili lu-
dowi całą rozpustę teatralną. Niech więc żaden z kapłanów do teatru nie
wstępuje i nie bierze sobie na przyjaciela ani aktora żadnego, ani kierow-
cy rydwanu. Niech też żaden tancerz albo mim do drzwi jego się nie zbli-
ża! Kapłanom pozwalam tylko, jeśli tego chcą, bywać na takich igrzyskach
świętych, gdzie kobiety nie są dopuszczane ani do uczestnictwa w zawo-
dach, ani do oglądania ich. Czy trzeba jeszcze mówić o łowach, które w ta-
kiej ilości odbywają się po miastach w gmachach teatralnych, że od nich
winni trzymać się z daleka nie tylko kapłani, lecz i dzieci kapłanów?
Być może, dobrze by było już na samym wstępie powiedzieć, w jaki
sposób powinno się kapłanów wyznaczać, mnie jednak nie wydaje się
wcale niewłaściwe tym moje wywody zakończyć. Twierdzę więc, że
w miastach powinno się na kapłanów mianować osoby najcnotliwsze i bo-
gom przy tym najbardziej oddane, po nich zaś ludzi najbardziej miłują-
ce, czy będą oni biedni, czy bogaci. Niech nie będzie przy tym różnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]