[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Prawie już skończyłam - powiedziała Shirl i rozległ się jęk małego motorka. - Za chwilę uporam
się z tym bałaganem.
Gdy wszedł do salonu ujrzał, że przesuwa małym odkurzaczem po dywanie.
- A może wezmiesz prysznic? - zawołała przez szum maszynerii. - Rachunek za wodę przyjdzie już
do Mary O'Brien Haggerty, a zatem nie ma się czym przejmować.
Prysznic! - pomyślał z podnieceniem.
- Jak sobie przypomnę nasze spotkanie z Mary Haggerty, to miło mi się robi na myśl, że dostanie ten
rachunek - odkrzyknął i roześmieli się oboje.
Gdy przechodził przez sypialnię, przypomniał sobie widok trupa O'Briena leżącego na dywanie - nie
myślał o tym w nocy. Biedny O'Brien, za życia musiał być naprawdę niezłym skurwielem, skoro nie
było teraz ani jednej osoby, która by go żałowała. Włączając Shirl. A co myślała o nim? Na razie nie
miało to znaczenia. Zrzucił ubranie na podłogę i sprawdził dłonią wodę.
Na szklanej półce leżała maszynka do golenia z nowym ostrzem. Aż podśpiewywał pod nosem
zmywając z niej resztki siwych włosów, by móc samemu się ogolić. Wcale nie przeszkadzało mu, że
właściciel używanych przez niego rzeczy nie żył. W rzeczy samej, nawet go to bawiło. Ostrze gładko
przesuwało się po skórze.
Gdy zjawił się z powrotem w salonie, wszystkie maszyny do zaprowadzania ładu zniknęły, a Shirl
miała na twarzy świeży makijaż. Wciąż była ubrana w szorty i halkę. Za tę halkę Andy nieustannie,
choć bezdzwięcznie jej dziękował. Teraz rozpuściła włosy. Nigdy nie widział bardziej uroczej
dziewczyny. Bardzo chciał jej to powiedzieć, lecz nie była to rzecz, którą łatwo by mu przyszło ubrać
w słowa.
- Chcesz coś zimnego do picia?
- W zasadzie to niektórzy są przekonani, że pracuję. Czy usiłujesz mnie skorumpować?
- Możesz dostać piwo. Wstawiłam kilka do lodówki. Jest jeszcze ze dwadzieścia butelek, a ja go nie
lubię. - Zawróciła w drzwiach i uśmiechnęła się. - A tak poza tym, to pracujesz. Przesłuchujesz mnie.
Czy nie jestem istotnym świadkiem?
Pierwszy łyk zimnego piwa był jak błogosławieństwo. Shirl usiadła naprzeciwko niego i upiła
chłodnej kawy.
- Jak sprawa? A może to tajne?
- %7ładna tajemnica. Idzie powoli jak wszystkie sprawy. Dajesz się ogłupiać telewizji. Praca policji
wcale nie wygląda tak, jak pokazują na filmach. Naprawdę jest to ogłupiające łażenie w tę i we w tę,
zbieranie informacji, pisanie meldunków i raportów i żywienie nadziei, że kapuś przyniesie gotowe
rozwiązanie.
- A ja wiem, co to jest kapuś! Tak naprawdę to ich nie ma, prawda?
- Gdyby ich nie było, policja sama nic by nie zdziałała. Większość tego, co nam się udaje, udaje się
właśnie dzięki donosom. Męty, to zwykle pospolite głupole, rozpowiadają wszystko na prawo i
lewo, i tak się dziwnie składa, że gdy już zaczynają mówić, to pojawia się ktoś, kto chce słuchać.
Mam nadzieję, że i teraz ktoś puści parę z ust, wygląda bowiem na to, że sprawa jest w zasadzie
beznadziejna. - Co chcesz przez to powiedzieć?
Pociągnął kolejny łyk piwa, było wspaniałe.
- W tym mieście jest ponad trzydzieści pięć milionów ludzi i zrobić mógł to każdy. Zacznę od
sprawdzenia wszystkich byłych pracowników budynku, potem spróbuję ustalić skąd wzięło się to
żelazo, którym zabito Mike'a, lecz to potrwa, i może zanim skończę tę robotę, ci z góry przestaną
myśleć o O'Brienie i będę miał spokój, a o to właśnie mi chodzi.
- Wyziera z tego niejakie zgorzknienie.
- Owszem, bo jestem zgorzkniały. Zresztą, też byś taka była na moim miejscu. Mam pracę, którą
lubię, chcę ją wykonywać, a tu mi nie pozwalają. Mamy tej pracy aż po uszy i tak było zawsze, odkąd
zjawiłem się w policji. Nigdy żadna sprawa nie jest doprowadzana do końca, mało co w ogóle jest
rozpoczynane, ludzie żyją przez cały dzień i noc po sąsiedzku z morderstwem i zdaje się nie robić to
na nich żadnego wrażenia. Nawet jeśli dochodzi do morderstwa z możliwym politycznym
podtekstem, też się nie przejmują, a to całe zamieszanie ze śledztwem wynika tylko z ich niepokoju o
własne głowy.
- A czy nie można zatrudnić po prostu więcej policjantów?
- Za co? Budżet miasta jest na wyczerpaniu. Prawie wszystko idzie .na opiekę społeczną. Nas
opłacają bardzo nisko, nic dziwnego, że gliny biorą łapówki, ale przecież nie będę ci wyliczał
wszystkich moich kłopotów! - Wypił resztę piwa, Shirl zerwała się na nogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl