[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez moment Alice milczała. Widziałem jednak strach w jej oczach.
- Czego zażądaÅ‚ w zamian, Tom? - spytaÅ‚a. - Cze¬go od ciebie chciaÅ‚?
- Nie tego, co myÅ›lisz, Alice. Nie zażądaÅ‚, bym zo¬staÅ‚ jego sprzymierzeÅ„cem i stanÄ…Å‚ u
jego boku. Od¬mówiÅ‚bym...
- Zatem czego, Tom? No dalej, nie każ mi czekać...
- Oddałem mu duszę, Alice. Poświęciłem się. Bo widzisz, gdyby Ordyna wygrała,
mogÅ‚aby użyć swego portalu, by pojawiać siÄ™, gdzie zechce. A wtedy przy¬byÅ‚aby do
Hrabstwa. Wypełniłem swój obowiązek...
- Och, Tom! Tom! Co z ciebie za głupiec! Nie wiesz, co to znaczy?
- Wiem, że bÄ™dÄ™ cierpiaÅ‚, Alice. Ale co innego mo¬gÅ‚em zrobić? Chociaż, chyba
miaÅ‚em nadziejÄ™, że ma¬ma w jakiÅ› sposób zdoÅ‚a mnie ocalić. Teraz jednak nie żyje, wiÄ™c
muszÄ™ siÄ™ pogodzić z tym, co mnie w koÅ„¬cu spotka.
-Jest gorzej, niż przypuszczasz, Tom. Znacznie go- rzej. Nie chciałabym ci tego mówić, ale
lepiej, byÅ› po- znaÅ‚ prawdÄ™. Kiedy umrzesz i ZÅ‚y dostanie twojÄ… du¬szÄ™, znajdziesz siÄ™
całkowicie w jego mocy. Potrafi zadawać ból gorszy, niż zdołasz sobie wyobrazić.
Pa¬miÄ™tasz, jak mi opowiadaÅ‚eÅ› o Morganie i o tym, jak torturowaÅ‚ duszÄ™ twego taty?
Przytaknąłem. Morgan był potężnym nekromantą, jakiś czas więził duszę taty w Limbusie.
WmówiÅ‚ mu, że pÅ‚onie w piekle. SprawiÅ‚, że tato czuÅ‚ ból, zadawa¬ny przez pÅ‚omienie.
- ZÅ‚y umie zrobić z tobÄ… to samo, Tom. Umie ze¬mÅ›cić siÄ™ za to, że z nim walczyÅ‚eÅ›. Nawet
jeszcze więcej: sam oddasz życie. On ci go nie odbierze. To znaczy, iż opadną z niego pęta i
zwycięży ślepy los. Grozba, że pewnego dnia go zniszczysz albo odeślesz przez portal,
zniknie. Pozbywszy siÄ™ ciebie, bÄ™dzie mógÅ‚ swobodnie zbierać siÅ‚y, by podsycać mrok, pó¬ki
w końcu nie zapanuje nad światem. A ty będziesz cierpiał tak straszliwe, niewiarygodne
mÄ™ki, że w koÅ„¬cu być może zgodzisz siÄ™ z nim sprzymierzyć. Tylko po to, by siÄ™ od nich
uwolnić. Owszem, pokonaliśmy Ordynę, lecz za straszliwą cenę. Możliwe, że Zły
zwy¬ciężyÅ‚, Tom. Możliwe, że ciÄ™ pokonaÅ‚. Ale jest coÅ›, cze¬go nie przewidziaÅ‚ - wskazaÅ‚a
słój krwi, który wciąż Å›ciskaÅ‚em w lewej dÅ‚oni. - Teraz naprawdÄ™ go potrze¬bujesz. Zawsze
musisz nosić go przy sobie. To on go odpędził...
- Ale jakim cudem dziaÅ‚a? ZdawaÅ‚o mi siÄ™, że trze¬ba zmieszać naszÄ… krew?
- Wzięłam ją bez pytania, Tom. Przepraszam, ale musiałam to zrobić. Kiedy spadły na
ciebie kamie¬nie, dÅ‚ugi czas leżaÅ‚eÅ› nieprzytomny. Wówczas wziÄ™¬Å‚am trochÄ™ twojej krwi.
Zaledwie trzy krople: tylko tyle potrzebowaÅ‚am. Teraz w sÅ‚oju jest twoja i mo¬ja krew. NoÅ›
go przy sobie, a on nie będzie mógł się zbliżyć!
Masz tylko jedną szansę! Tylko jedną! Zapomnij o swych zasadach, teraz już się nie Uczą.
UżyÅ‚eÅ› mrocz¬nego życzenia, które daÅ‚a ci Grimalkin, a teraz sprze¬daÅ‚eÅ› duszÄ™. Pozostaje ci
tylko jedno, Tom. Zatrzymaj słój krwi. Jeśli go użyjesz, Zły nic nie zyska, a my
po¬konaliÅ›my OrdynÄ™!
Przytaknąłem. Miała rację. Teraz już wyłącznie to mi zostało. Ostatnia szansa, sposób na
niedopuszcze¬nie do siebie ZÅ‚ego. Lecz tym samym sprawdzaÅ‚y siÄ™ najgorsze obawy
stracharza. Krok za krokiem, coraz bardziej zagłębiałem się w mrok.
- Ale co bÄ™dzie, kiedy umrÄ™, Alice? Nawet jeÅ›li sko¬nam za pięć czy pięćdziesiÄ…t lat, on
wciąż bÄ™dzie cze¬kaÅ‚ na mojÄ… duszÄ™. I w koÅ„cu jÄ… dostanie.
- Nie dostanie twojej duszy, jeÅ›li wczeÅ›niej go znisz¬czymy!
- Ale jak, Alice? Jak powinniśmy to zrobić?
- Musi istnieć jakiÅ› sposób. Twoja mama oddaÅ‚a ży¬cie, byÅ› mógÅ‚ tego dokonać. Czy
nigdy ci nie tÅ‚uma¬czyÅ‚a, jak trzeba postÄ…pić?
Pokręciłem głową. Zastanawiałem się, czy mama miała jakiekolwiek pojęcie o niezbędnych w
tym celu środkach. Jeśli tak, nic nie wspomniała. A teraz nie żyła. Już więc za pózno.
- Dowiemy się, jak postąpić, Tom. Musimy go zabić bądz skrępować, a wtedy staniesz
siÄ™ bezpieczny!
Zacisnąłem mocno palce na słoju krwi. Tylko on nie
dopuszczał do mnie Złego.
***
[ Pobierz całość w formacie PDF ]