[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przedzierać sygnały ostrzegawcze. Nigdy tego nie robiła, nigdy tak się nie czuła.
Romain ją pieścił i w pierwszej chwili, kiedy go odepchnęła, nie
zrozumiał. Ale ona wiedziała, że nie może tego robić, że nie jest jeszcze gotowa.
- Nie! Romain... proszę, przestań! - wykrzyknęła.
Gdyby posunęli się jeszcze o krok dalej, musiałaby tłumaczyć to, co było
najgorszą cząstką jej historii.
- 77 -
S
R
ROZDZIAA TRZYNASTY
- Co się stało? O co chodzi?
Romain nic nie rozumiał. Głos miał ochrypły, oddech przerywany.
Sorcha odwróciła głowę, walcząc ze łzami. Potem usiadła na łóżku i
zaczęła się ubierać.
Co się, u licha, działo? Nie mógł pojąć tej nagłej zmiany. Chciał ją z
powrotem przyciągnąć i pieścić. Cały był jak w ogniu.
Sorcha jednak nie pozwalała się dotknąć, a w jej oczach była taka panika,
że nie ponawiał prób i wstał. Wyglądał na rozgniewanego i zawiedzionego.
- Przepraszam... - powiedziała żałośnie. - Nie mogę tego zrobić. Z tobą.
- O czym ty mówisz? - zdumiał się. - Jeśli nie ze mną, to z kim? Nie
zauważyłem, żeby kto inny działał na ciebie mocniej niż ja.
I już sama myśl, że kto inny mógłby jej dotknąć, napełniła go
wściekłością.
Sorcha zamknęła oczy. Oczywiście, że nikt inny tak na nią nie działał, bo
po prostu nikogo innego nie było. W tej chwili nawet nie wyobrażała sobie, że
ktoś taki mógłby się pojawić.
- Po prostu nie mogę...
Romain chodził po pokoju jak tygrys.
- Dlaczego, Sorcha? - zapytał znowu. - Powiedz mi tylko dlaczego?
- Czy musisz wszystko o mnie wiedzieć? Nie możesz zostawić mnie w
spokoju?
Znów usiadł przy niej i objął ją ramieniem. Lecz nawet ta bliskość
wzbudziła w niej nowy przypływ pożądania. Dlaczego to było tak
skomplikowane?
- Dites moi pourquoi? - zapytał teraz po francusku.
Tego, co miała mu teraz powiedzieć, nie wiedział nikt.
- 78 -
S
R
Głos jej drżał, kiedy zaczęła mówić:
- Dlatego że jeszcze nigdy tego nie robiłam... i nawet nie wiem, czy
jestem dziewicą.
Zacisnęła oczy, żeby nie płakać, broda jej drżała. Nie potrafiła
przewidzieć jego reakcji. Może zostawi ją i odejdzie?
Tymczasem ciepła dłoń ujęła ją pod brodę i uniosła jej twarz do góry.
- Sorcha, otwórz oczy - powiedział łagodnie.
Spełniła polecenie i stwierdziła ze zmieszaniem, że się w nią wpatruje.
- Czy mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego sądzisz, że możesz nie być
dziewicą?
Potrząsnęła głową.
- Chyba przyszedł czas, żebyś komuś o tym powiedziała, więc czemu nie
mnie?
Nagle uświadomiła sobie, że Romain ma rację.
- Kiedy w szpitalu odzyskałam przytomność, a narkotyk przestał działać,
przypomniałam sobie, że usnęłam, zanim Katie się tam pojawiła. Nic potem nie
powiedziałam, ale zawsze się bałam, że przez ten czas Christian, albo któryś z
nich, mógł mi coś zrobić, a ja nie byłam tego świadoma...
Skończyła, ale ciągle się trzęsła - z nerwów i z wrażenia, że już po
wszystkim. Była tak zakłopotana, że nie bardzo ogarniała to, co się stało i co
dokładnie powiedziała.
- Przepraszam - rzekła sztywno. - Powinnam ci była powiedzieć, zanim
pozwoliliśmy, żeby...
Romain wynurzył się z cienia. Na chwilę musiał się skryć, żeby
zapanować nad swymi emocjami. Wyznanie Sorchy stanowiło dla niego szok, a
niezaspokojone pożądanie sprawiało niemal fizyczny ból. Pragnął jej nadal, lecz
po tym, co usłyszał, musiał odsunąć własne potrzeby na dalszy plan. Teraz
przede wszystkim musiał ją pocieszyć i uspokoić.
- 79 -
S
R
- Posłuchaj - powiedział łagodnie. - Tyle się zdarzyło. Wiele z tego to
moja wina. Może teraz trochę odpoczniesz?
To było maksimum, na jakie mógł się zdobyć. Wiedział, że jeśli zaraz
stąd nie wyjdzie, to będzie się z nią kochał, bez względu na to, czy jest gotowa,
czy nie.
Patrzyła, jak odchodził, i zdawało jej się, że wyrwał jej serce i teraz
zabiera je ze sobą. Potrzeba fizycznego kontaktu znów odezwała się w niej z
wielką siłą.
Był już w drzwiach, musiała coś zrobić, żeby go zatrzymać.
Cichutko wymówiła jego imię, lecz nie usłyszał.
- Romain... - powtórzyła głośniej.
Odwrócił się i popatrzył na nią. Twarz miał znużoną, jak po jakimś
wielkim wysiłku. Zdawało jej się, że wie dlaczego.
- Już nie chcesz się ze mną kochać? - zapytała z niezwykłą u niej odwagą.
- Bardziej niż możesz sobie wyobrazić - odpowiedział.
- To nie odchodz.
- Sorcha... - zaczął bezradnie.
- Proszę cię, Romain... Nie odchodz. Ja chcę, żebyś się ze mną kochał.
Pragnę cię. Bardzo.
Jej szczerość chwyciła go za serce. I nie dając już przystępu dalszym
skrupułom, w mgnieniu oka znalazł się przy niej. Ręce szukały rąk, a usta ust.
Szukały i znajdowały.
- Sorcha, czy jesteś pewna? - zapytał jeszcze. Kiwnęła głową i
przyciągnęła go do siebie.
- Niczego w życiu nie byłam tak bardzo pewna jak tego - powiedziała.
I teraz już wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko.
Wznosząc się nad nią, jak złocistoskóry grecki bóg, rzekł cicho:
- Po prostu zaufaj mi. Nie zrobię ci krzywdy.
- 80 -
S
R
A więc ten moment nadszedł i wyglądał inaczej, niż to sobie dawniej
wyobrażała. Była teraz z mężczyzną, który zmienił jej życie. W ciągu ostatniej
godziny obnażyła przed nim duszę. Było to tak doniosłe przeżycie, że zrobiło jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl