[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dokuczliwa cisza. W pokoju J a n a głośny brzdęk. W drzwiach pojawia się J o a n na.
JOANNA
Znowu się wygłupiasz?
J a n nie odpowiada.
Jeżeli to znowu to, to mnie to już nie bawi. Słyszysz?
J a n udaje, że nie słyszy, chociaż kto go wie.
Wolę już, żebyś czytał.
J a n nie czyta.
Czytaj albo wszystko rzucę.
J a n upiera się przy swoim.
Dobrze, zrobisz to sobie sam.
Siada w fotelu i zaczyna czytać gazetę.
JAN wchodząc na scenę
Nie widziałaś sznurka?
J o a n n a nie odpowiada.
Mogłabyś kiedyś posprzątać. Nic w tym domu nie leży na miejscu. Ciekawe, kiedy ostatni
raz ścierałaś kurze.
Przesuwa stertę książek, zagląda do szuflad biurka.
JOANNA spokojnie, znad gazety
Sznurek jest w kuchni.
JAN
Na pewno papierowy.
JOANNA
Nie, szpagat.
J a n wychodzi z pokoju, po chwili wraca z długim sznurkiem. Staje na środku pokoju, roz-
gląda się dookoła. Podchodzi do jednej ze ścian, zdejmuje wiszący na haku obraz. Umoco-
wuje sznurek, robi pętlę, zarzuca ją sobie na szyję. J o a n n a przygląda mu się i obojętnie
wraca do czytania gazety. J a n próbuje się powiesić, ale na stojąco sięga głową do pętli, po
namyśle przysuwa krzesło, klęka na nim, patrzy długo na J o a n n ę.
33
JAN
Czy nie mogłabyś tego wybić spode mnie?
JOANNA
Teraz czytam.
JAN
Długo jeszcze?
JOANNA
Tak.
JAN
Na pewno czytasz jakieś bzdury.
JOANNA
Nie. O polityce zagranicznej.
JAN
No właśnie. Wybij mnie. Wiesz, że mam reumatyzm, drętwieją mi kolana.
JOANNA
Więzniowie w celi wieszają się sami.
JAN
Ale mają wyżej hak.
JOANNA
Tam w ogóle nie ma haków. Wieszają się na klamkach, na klęcząco.
JAN
Ale ja mam hak. No więc co? Ruszysz się? Chyba cię często nie proszę o przysługę.
JOANNA
Nie bądz za wygodny. Ani myślę ci pomagać. Zmarnowałeś mi życie. Nienawidzę cię,
wieszaj się sam.
JAN zajęty manipulacjami z krzesłem
Co mówiłaś?
JOANNA
Nienawidzę cię.
JAN
Aha. Może lepiej ten sznurek wziąć podwójnie.
JOANNA
A starczy ci?
34
JAN
Chyba tak.
JOANNA
To spróbuj. Zawsze lubiłeś się zabezpieczać. Gdyby nie twój oportunizm...
JAN
No, już nie przesadzaj. Ożeniłem się z tobą.
JOANNA
Bo myślałeś, że robisz dobry interes. Byłam wtedy na szczycie.
JAN
To już przesada. Mnie naprawdę nie musisz okłamywać. Dlaczego na ogół wieszają się na
grubych pętlach?
JOANNA
Ty mnie okłamałeś. Jesteś zerem, a mówiłeś, że masz talent. I nie wybrzydzaj z tym sznur-
kiem.
JAN
Może gruba pętla łatwiej przerywa rdzeń?
JOANNA
Może.
JAN
Wcale wtedy nie kłamałem. Rzeczywiście myślałem, że mam talent. Po prostu powinnaś to
lepiej sprawdzić.
JOANNA
Niby jak?
JAN kopie krzesło, wisi przez chwilę z podkurczonymi nogami, sinieje, po czym prostuje nogi
i staje
Napiłbym się herbaty.
JOANNA
Nie ma.
JAN odplątując sznurek
Sama widzisz, że nie jest łatwo poznać, czy ktoś ma talent, czy nie.
JOANNA
Czytałeś mi wiersze Eliota jako swoje.
JAN
Chciałem jak najlepiej. Moje były gorsze.
JOANNA
Przez ciebie nie wyszłam za Henryka. Grałabym w jego wszystkich filmach.
35
JAN
Trzeba było to zrobić. Gdzie suszysz torebeczki?
JOANNA
Już wyszperałeś. Nic przed tobą nie można schować. Pijesz sześć herbat dziennie.
JAN
Pięć.
JOANNA
Sześć. Wierzyłam ci dawniej. Henryk błagał mnie, znał cię lepiej, wiedział, że kłamiesz we
wszystkim. %7łe to wszystko, co piszesz, jest do niczego. Połóż sznurek na miejscu, bo póz-
niej będziesz znowu szukał i wszystko poprzewracasz. Henryk uważał...
JAN
Daj spokój z tym Henrykiem. Nie wyszłaś za niego, bo wtedy do głowy ci nie przycho-
dziło, że z niego coś będzie, a ja wyglądałem na pewniaka. Poza tym nie wyszłaś za niego,
bo cię rzucił.
JOANNA
Nieprawda.
JAN
Ależ tak. Zresztą nie przywiązuję do tego żadnej wagi.
JOANNA
Nieprawda! Nigdy z nim nie byłam.
JAN
W porządku. Czy nie masz jakiejś świeżej torebki?
Ogląda pod światło kilkanaście wiszących na sznurku torebek z herbatą.
JOANNA
No więc rzeczywiście. Byłam z nim. Ale rzuciłam go dla ciebie.
JAN
Ta wygląda na najmocniejszą. Bez herbaty nigdy nie skończę tego, co piszę.
JOANNA
I tak nigdy nie skończysz. Jesteś zerem. Wypisujesz, że ludzie powinni się kochać. Jeżeli
tak chcesz uszczęśliwić ludzkość, jak mnie uszczęśliwiłeś, to niech ją Bóg broni. Na szczę-
ście i tak tego nie skończysz, a jak nawet skończysz, to nikt nie wydrukuje takich bzdur.
JAN
Rzeczywiście, chyba nie.
JOANNA
Jesteś bydlę. %7łebyś chociaż sam miał złudzenia! Miłość, ofiarowywanie się, dawanie - ty
mi nawet nie dałeś dziecka.
36
JAN
Nie stać nas. Poza tym nie ma herbaty. Co myślisz o śmierci pod autobusem?
JOANNA
Tobie się nic nie stanie, a zepsujesz autobus.
JAN
Zawsze mnie do wszystkiego zniechęcałaś, nigdy we mnie nie wierzyłaś.
JOANNA
Dobrze, jak chcesz, to spróbuj.
JAN
Ale nie wierzysz, że mi się uda, z góry nie wierzysz. Zrozum, że pozbawiasz mnie wszel-
kiej przyjemności.
JOANNA czyta w gazecie
Otworzono dwie nowe linie autobusowe.
JAN
Wychodzę. Gdybym nie wrócił...
JOANNA
Przynieś jakieś pieniądze.
JAN
Mój testament literacki schowany jest w pierwszej szufladzie.
JOANNA
Wiem, czytałam.
JAN
Jak śmiałaś?
JOANNA
Przeczytałam tylko pierwszą stronę, to było tak potwornie nudne, że dalej nie mogłam.
Zresztą też na pewno z czegoś przepisałeś.
JAN
%7łegnaj, (siada na krześle) Może nastawisz wodę? Zresztą sam nastawię.
Wstaje, bierze jedną torebeczkę ze sznurka, dwie inne chowa do kieszeni, ale wystają z niej
sznurki, odwraca się, pokazuje J o a n n i e.
Biorę tylko jedną.
JOANNA
Bierz, ile chcesz, wszystkie są do niczego.
37
JAN
Masz rację. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl