Cook Robin (1982) Goraczka 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zawrócili wolno w kierunku doktora Wileya. Charles sprawiał wrażenie bardziej
opanowanego.
 To dobre dziecko  powiedział.  Chryste, przejmuje się, że będzie mu-
siała zostać tu na noc. Mówi, że chce być rano w domu, żeby przygotować sok
pomarańczowy, dasz wiarę?
 Czuje się odpowiedzialna  tłumaczyła Cathryn.  Dopóki się nie poja-
wiłam, była panią domu. Boi się, że cię straci, Charles.
80
 To zdumiewające, jak mało się zna własne dzieci  rzekł Charles.  Spy-
tałem ją, czy mogę wrócić do laboratorium. Powiedziała, że tak, jeśli ty z nią
zostaniesz.
Cathryn była wzruszona.
 Rozmawiałyśmy trochę w drodze do szpitala. Wydaje mi się, że po raz
pierwszy mnie zaakceptowała.
 Szczęściara z niej, że ma ciebie  powiedział Charles.  Tak jak ja. Mam
nadzieję, że nie pogniewasz się, że cię tutaj zostawię. Czuję się tak strasznie bez-
radny. Muszę coś zrobić.
 Rozumiem  rzekła Cathryn.  Chyba masz rację. Nie możesz jej ni-
jak w tej chwili pomóc i lepiej, żebyś się teraz skupił na czymś innym. Zostanę,
oczywiście. Zadzwonię do matki. Przyjedzie do nas i zajmie się domem.
Doktor Wiley patrzył na zbliżającą się parę, rad z ich nie ukrywanej wza-
jemnej czułości. To dobrze, że przyjmowali do wiadomości to, co ich spotkało,
i wspólnie starali się poradzić sobie ze swoim bólem. Uważał, że to pomyślny
znak. Uśmiechnął się, gdy podeszli, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Powinien
wrócić do gabinetu, w poczekalni panował na pewno kompletny chaos, przedtem
jednak chciał się upewnić, czy nie może im w czymś pomóc.
 Zostało jeszcze trochę krwi Michelle?  spytał rzeczowym, chłodnym to-
nem Charles.
 Pewnie tak  odpowiedział Wiley. Nie spodziewał się takiego pytania.
Charles miał niezwykłą zdolność zbijania go z pantałyku.
 Gdzie może być?  spytał Charles.
 W laboratorium klinicznym.
 Zwietnie. Chodzmy tam.  Martel skierował się ku windzie.
 Zostanę tu z Michelle  oświadczyła Cathryn.  Zadzwonię, jeśli będzie
coś nowego. Jeśli nie, widzimy się w domu na kolacji.
 Dobrze  Charles ruszył zdecydowanym krokiem.
Zaskoczony Wiley podążył za nim, szybkim skinieniem głowy żegnając się
z Cathryn. Wszystkie jego wątpliwości co do stanu psychicznego Charlesa od-
żyły na nowo. Najwidoczniej nastąpiła kolejna, nieprzewidziana zmiana nastroju.
Próbka krwi córki? Cóż, był w końcu lekarzem.
ROZDZIAA SZÓSTY
Zciskając w dłoni fiolkę z krwią Michelle Charles wpadł do holu Instytutu
Weinburgera i mijając bez słowa kokieteryjną recepcjonistkę i strażnika, pobiegł
do swego laboratorium.
 Dzięki, że raczyłeś wrócić  przywitała go sarkastycznie Ellen.  Przy-
dałby mi się ktoś do pomocy przy wstrzykiwaniu myszom kanceranu.
Nie zwracając uwagi na jej słowa, Martel zaniósł próbkę krwi Michelle do
aparatu, którego używali do oddzielania komórkowych składników krwi od oso-
cza. Zabrał się do skomplikowanego nastawiania wirówki.
Ellen przechyliła się przez półkę ze szkłem laboratoryjnym i uważnie przyj-
rzała Charlesowi.
 Hej!  zawołała.  Powiedziałam, że mógłbyś mi pomóc. . .
Charles dalej grzebał przy wirówce.
Wycierając dłonie, Ellen okrążyła stół laboratoryjny, by ustalić, co tak zajmuje
uwagÄ™ Martela.
 Wstrzyknęłam lek pierwszej grupie myszy  powtórzyła, gdy znalazła się
tak blisko, że nie mógł jej nie słyszeć.
 Cudownie  odrzekł obojętnie. Ostrożnie włożył do urządzenia kapilarę
z krwią Michelle, po czym włączył wirowanie.
 Co robisz?  zapytała Ellen, śledząc każdy jego ruch.
 Michelle ma białaczkę mieloblastyczną  odrzekł Charles tonem tak bez-
namiętnym, jak gdyby podawał prognozę pogody.
 Och, nie!  Na chwilę zabrakło jej tchu.  Charles, tak mi przykro. 
Chciała go objąć i pocieszyć, lecz się powstrzymała.
 Zdumiewające, prawda?  zaśmiał się Charles.  Gdyby kłopoty, któ-
re się dziś na mnie zwaliły, ograniczały się tylko do instytutu, pewnie bym się
rozpłakał. Ale choroba Michelle to już trochę za wiele. Chryste!
Choć śmiech Charlesa brzmiał sztucznie i tak wydał się Ellen nie na miejscu.
 Dobrze się czujesz?  spytała.
 Zwietnie, po prostu świetnie  otworzył niewielką lodówkę, w której trzy-
mali odczynniki.
 Jak siÄ™ czuje Michelle?
82
 Na razie całkiem dobrze, ale nie ma pojęcia, co ją czeka. Boję się, że będzie
bardzo zle.
Ellen nie wiedziała, co powiedzieć. Obserwowała w bezruchu, jak Charles
zabiera się do dokończenia badania. W końcu odzyskała mowę.
 Charles, co robisz?
 Mam próbkę krwi Michelle. Chcę sprawdzić, czy uda się przy wykorzysta-
niu naszej metody wyizolować antygeny nowotworowe z jej komórek białaczko-
wych. Audzę się, że w ten sposób coś dla niej robię.
 Och, Charles  rzekła Ellen ze współczuciem. W tym przyznaniu się do
bezradności było coś rozczulającego. Wiedziała, że z natury musiał być czynny.
Powiedział jej kiedyś, że w czasie choroby Elizabeth najgorsza dla niego była
właśnie bezradność. Mógł jedynie biernie czekać na jej śmierć. A teraz Michelle!
 Zdecydowałem, że nie przerwiemy naszych badań  powiedział.  Po-
ciągniemy je równocześnie z pracą nad kanceranem. Będziemy tu siedzieć po
nocach, jeśli będzie trzeba.
 Ale Morrison bardzo nalegał, żebyśmy zajęli się wyłącznie kanceranem 
odrzekła Ellen.  Prawdę mówiąc, kiedy cię nie było, przyszedł tu, żeby mi o tym
przypomnieć.
Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powiedzieć Charlesowi o prawdziwym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl