[ Pobierz całość w formacie PDF ]
idealna.
- A musiałaś włożyć aż tak krótką? Jak na staromodną pannę, ubierasz
się dość wyzywająco.
Zarzuciła mu ręce na szyję, więc jej twarz znalazła się zdecydowanie za
blisko.
- Nigdy nie słyszałam, aby facetom nie podobały się krótkie spódniczki.
- No, ja... - A właściwie to na co on się skarżył? Zresztą za kilka dni
nigdy już nie zobaczy ani jej, ani jej nóg. - A może ja jestem staroświeckim
facetem?
- Ach, tak? - Obciągnęła spódniczkę o kilka centymetrów.
- Zrozum, to nie jest mój codzienny, domowy strój.
- To ty masz dwie szafy pełne ubrań, jedną z ciuchami, w których
pokazujesz się rodzinie, a drugą ze strojami na inne okazje?
Posadził ją na ławce. Jak on to wszystko wytrzyma?
- Taka jest prawda. Tak ubieram się, gdy idę do dyskoteki. Oczywiście
nie w Cortinie, bo rodzice natychmiast by się o wszystkim dowiedzieli.
Uwierz albo nie, ale mam przyjaciół ze studiów, którzy wcale nie są
Włochami i nic nie wiedzą o tej całej tradycji z amore. Uważają mnie za
zwyczajną, nowoczesną dziewczynę. - Rozłożyła napoje i kanapki na stole.
- Nie wiem, co by sobie pomyśleli, gdyby ujrzeli mnie w roli panny z
dobrego włoskiego domu.
- Wiesz, że taki przypadek ma specjalną nazwę?
- Tak?
- Rozdwojenie osobowości.
- Nie, nie chcę tego słyszeć!
- Jaka jest prawdziwa Marisa? Naprawdę jesteś beznadziejną
romantyczką?
- Jestem. - Sięgnęła po torebkę i wyjęła powieść o miłości.
- Gdy tylko mam chwilę czasu, czytam takie książki. A w domu mam
ogromną kolekcję romantycznych filmów i wszystkie dialogi z nich znam
na pamięć.
Tym razem chyba jednak przesadziła w opowieściach o sobie. Barrie
musiał pomyśleć podobnie, bo chwycił książkę, zanim Marisa zdążyła
schować ją do torebki.
- Oddawaj!
RS
54
Uniósł powieść wysoko nad głową i trzymał tam aż do chwili, gdy
Marisa przestała walczyć ojej odzyskanie. Potem otworzył książkę i zaczął
czytać: Przycisnął ją do ściany, mamrocząc jej imię. Ona też dała się
ponieść chwili. Jej głowa ekstatycznie odchyliła się w tył, gdy całował jej
szyję. Potem wyjął nóż i przesunął ostrzem po gardle Mirandy. Krew
bluznęła szeroką strugą, a on, pijąc czerwony płyn, z dzikim uśmiechem
patrzył, jak dziewczyna kona w jego ramionach. Wreszcie poczuł smak
ostatecznej rozkoszy".
Barrie spojrzał na okładkę, przedstawiającą czułą parę kochanków, i
przeczytał: Słodki zew miłości", a następnie otworzył kartę tytułową, gdzie
widniał napis: %7łądza krwi".
Twarz Marisy stała się purpurowa.
- Chyba w drukarni pomylili okładki.
Niestety, bardziej szczegółowe badanie ujawniło, że okładka miłosnej
powieści za pomocą taśmy została przyklejona do egzemplarza thrillera.
- Czy kobiety zwykle nie ukrywają swojego zamiłowania do lektury
romansów?
- A niby dlaczego? Ja jestem dumna, że je czytam.
- Przecież to nie jest romans!
Wyrwała mu książkę i wepchnęła ją do torebki.
- No dobrze, lubię dreszczowce. Krew i morderstwa nie są wprawdzie
zbyt romantyczne, ale... - Ciężko westchnęła. - Ty nic nie rozumiesz. Nie
robię nic złego, tylko trochę udaję, by nie ranić tych, którzy mnie kochają i
pragną mieć idealną, romantyczną córkę. Ale udaję tylko trochę, bo ja
jestem romantyczką! Uwielbiam łzawe filmy i koronki, i romantyczne
tradycje, i chcę mieć wielki, uroczysty ślub...
- Kogo ty usiłujesz przekonać? Mnie czy siebie? Zastanowiła się.
- Siebie. To znaczy ciebie. Ja wiem, że jestem romantyczką. %7łyję tym,
marzę o tym i jestem już gotowa znalezć mężczyznę, który został mi już w
niebie przeznaczony...
Spojrzeli na siebie i wykrzyknęli jednocześnie:
- Zapomnieliśmy zdjęć!
Barrie zerwał się pośpiesznie, by je przynieść. Przecież to było celem tej
wyprawy, a nie rozkoszowanie się wspaniałą pogodą, cudownym pejzażem i
swoim towarzystwem. Oraz pławieniem się w tej dziwnej, przesyconej
oczekiwaniem aurze, która otaczała ich zawsze, gdy tylko byli obok siebie.
RS
55
Postawił pudełko na stole.
- Najpierw coś zjedzmy, a potem poszukamy twojego wyśnionego
mężczyzny.
Gdy już zjedli, Marisa oznajmiła:
- Nawiasem mówiąc, nie mam na sobie bielizny. Barrie zakrztusił się
napojem.
- Chodzi o to... - dodała pośpiesznie, gdy uświadomiła sobie, jak to
zabrzmiało - że pod spódnicą mam dół od kostiumu kąpielowego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]