[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Trzecie poświęcone jest wydarzeniom, które przeżyłam zaledwie kilka
dni temu. Wracając do domu, spotkałam małą, zabiedzoną i przemarzniętą
dziewczynkę, która uciekła z sierocińca. Od razu zauważyłam, że mała ma
krzywicę.
- Ma pani na myśli angielską chorobę? Elise przytaknęła.
- Zabrałam ją ze sobą, a teraz dziewczynka znalazła dobry dom w
Enerhaugen. To wzruszająca historia, od początku do końca prawdziwa,
podobnie zresztą jak poprzednie, które opisałam. W dwa dni potem, jak
spotkałam tę dziewczynkę na ulicy i zabrałam ją do domu, nieoczekiwanie
do moich drzwi zapukał jakiś obcy mężczyzna. On i jego żona utracili
troje dzieci. Ostatnią małą dziewczynkę akurat w takim samym wieku jak
Olaug. Guldberg patrzył na nią z niedowierzaniem.
- A jakim sposobem dowiedział się o tej dziewczynce?
- Opowiedział mu o niej pewien żołnierz Armii Zbawienia, mój
znajomy.
- I zabrał do siebie dziecko, o którym nic nie wiedział?
- Tak. Poszłam z nim na Enerhaugen i zostałam zaproszona do bardzo
pięknej kuchni, gdzie poczęstowano mnie kawą i świeżymi bułeczkami.
- W jednym z tych rozpadających się domów?
- Nie, w bardzo dobrze utrzymanym, przytulnym domu z ogródkiem,
krzewami bzu i altanką.
Redaktor milczał.
- Czwarte opowiadanie poświęcone jest pewnej młodej biednej
dziewczynie, która przyjeżdża z Telemark, żeby w stolicy szukać pracy. Po
drodze spotyka młodego marynarza, który staje się jej wielką miłością.
Mam pewne wątpliwości, czy to opowiadanie się panu spodoba, bo
główny bohater jest synem Cygana, a poza tym młodzi żyją ze sobą przed
ślubem. - Elise poczuła, że się rumieni. - Oczywiście nie opisuję z
detalami, co się między nimi dzieje, ale opowiadam o jej przerażeniu,
kiedy dociera do niej, że jest w ciąży. Rodzina odwraca się od niej, ona
bierze ślub ze swoim marynarzem i rodzi mu czworo dzieci. Marynarz
rzuca pracę na morzu i znajduje sobie miejsce w tkalni płótna żaglowego,
ale nie jest w stanie przyzwyczaić się do życia robotnika fabrycznego i
zaczyna pić.
Redaktor zmarszczył czoło, wyglądał na zatroskanego.
- Muszę to przeczytać i się zastanowić. - Po chwili uśmiechnął się
szeroko i wstał. - Naprawdę spisała się pani dzielnie, pani Ringstad. Jeśli
te opowiadania są równie dobrze napisane jak pani pierwsza książka, to
jestem pewien, że będziemy mogli je wykorzystać. Porozmawiam jeszcze
o tej kwestii dotyczącej syna Cygana i życia przedmałżeńskiego z szefem
wydawnictwa. Może będzie musiała pani coś pozmieniać, ale na to jeszcze
mamy czas. A zastanawiała się pani już nad tym, o czym będą kolejne opo-
wiadania?
- Znam mnóstwo ciekawych historii o ludziach znad Aker, panie
Guldberg. W rzeczywistości każdy los jest materiałem na powieść -
powiedziała Elise, wstając.
Guldberg roześmiał się.
- Ma pani rację. Chodzi tylko o to, żeby opisać je w ciekawy sposób.
Zamierzała pani napisać książkę dla dzieci. Czy nie mogłaby pani do tych
opowiadań wpleść jakiejś sympatycznej dziecięcej historii?
- Oczywiście, chętnie to zrobię, żeby książka nie była taka smutna.
Dzieci mówią mnóstwo dziwnych rzeczy, niezależnie od tego, czy
mieszkają we wschodniej, czy w zachodniej części miasta.
- Mój księgowy nie zdążył jeszcze obliczyć pani honorarium, ale
wypłacimy je pani natychmiast, jak tylko to zrobi.
- Dziękuję. Do widzenia, panie Guldberg. Redaktor roześmiał się.
- Nie ma pani chyba zamiaru zabrać do domu z powrotem swoich
opowiadań?
Elise patrzyła zaskoczona.
- Naprawdę chce je pan zatrzymać, chociaż cała książka nie jest jeszcze
nawet w połowie gotowa?
- Oczywiście, bardzo chętnie przeczytam, co pani napisała, chociaż
opowiedziała mi pani, o czym one są. Wydarzenia w życiu bohatera są
bardzo ważne, ale język opowiadania jest co najmniej tak samo ważny.
Elise podała mu całą teczkę.
Guldberg wyjął zapisane kartki, zerknął pośpiesznie na teczkę, z której
Elise była taka dumna, i wyrzucił ją do kosza na śmieci.
- Dostanie pani ode mnie porządną teczkę. Ta za chwilę i tak by się
rozpadła.
Elise otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale nie wykrztusiła ani słowa.
- Do widzenia, pani Ringstad. Proszę się odezwać znowu, kiedy będzie
pani miała nowe opowiadania.
W drodze do domu Elise była zamyślona i przygnębiona. Po pierwsze
nie bardzo jej się podobało, że zostawiła mu wszystko, co napisała, bez
żadnej kopii, bez pokwitowania, że otrzymał te teksty. Po drugie uważała
za bardzo dziwne, że nie zdążyli jeszcze wyliczyć jej honorarium. Po
trzecie wreszcie, choć to nie było dla niej takie ważne, nie mogła mu
wybaczyć, że wyrzucił do śmieci jej piękną teczkę.
ROZDZIAA DZIESITY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]