[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stępnego dnia Grubina wzięli po prostu we własnej klatce schodowej i przywiezli
do Wołogdy w suce, stamtąd czarny pociąg przywiózł go do Moskwy. A tam
czekało nań laboratorium i wszystkie bakterie skonfiskowane profesorowi Min-
cowi. Minc natomiast otrzymał przymusowe skierowanie do resortowego sanato-
rium Akademii Nauk.
Należy przyznać, że do chwili, kiedy ambasada była już nafaszerowana od-
powiednią aparaturą, Grubin wiele nie zdziałał. Dorobił bakteriom buty, ale te
okazały się dla nich niemal kajdanami. Bakterie uparcie usiłowały pozbyć się ich
albo i pożreć. A te, co się poddały i nie zdejmowały, poruszały się tak wolno, że
wstyd było wysyłać je do Amerykanów.
Grubinowi obcięli dotacje, potem otrzymał ostrzeżenie w temacie nieodpo-
wiedzialności. Nie otrzymał etatu, ale to go nie martwiło, wręcz przeciwnie
cieszył się, że nie jest na etacie. Krótko mówiąc po jakimś czasie Grubina
puścili do domu, a Minca wypisali z sanatorium.
Ale żeby już tak kompletnie nie wyrzucać na wiatr państwowych pieniędzy,
czekiści wrzucili cały zapas bakterii w szczelinę piwnicy ambasady.
Oto i cała opowieść.
Od tego czasu minęło pięć czy siedem lat, wszystkie pozostałe środki pod-
słuchu zostały zlikwidowane albo zdemaskowane, a bakteria wolno-wolniusieńko
sobie przepełzła szczelinami na czwarte piętro i nastawiła uszu, starając się usły-
szeć czy aby nie ma w pobliżu samiczki.
A ponieważ w określonych strukturach państwa nie zwykło się niczego wy-
rzucać, nawet wasze teczki założone jeszcze w dzieciństwie tam leżą, to sygnał
od bakterii zapisał się na taśmie w Centrali. Dyrektor SWZ zaprosił na spacer
dyrektora FSB. Policejmako poszedł do Grubina.
Napompowali się z Grubinem do utraty tętna.
Już z Moskwy, z automatu, Grubin zadzwonił do Minca. W słuchawce coś
szurgotało, popiskiwało i sapało. Telefon Minca był szczelnie kontrolowany przez
organa.
Lwie Christoforowiczu zapytał Grubin. Czy pan też sądzi, że bakteria
dolazła do czwartego piętra? Według moich obliczeń to jeszcze ma kupę czasu do
przepełznięcia.
A jak inaczej można to zinterpretować? zapytał Minc.
Może zaczęła się cieczka? Godowy, że tak powiem, okres?
Skąd taki pomysł?
Intuicja powiedział Grubin.
Minc zrozumiał, że nie tylko intuicja. Ale to nie na rozmowę telefoniczną.
54
Wyszedł na ulicę i zaczął spacerować, rozmyślać. Za nim spacerowała służba
obserwacji zewnętrznej i co rusz prosiła Minca o ogień.
Tego samego wieczora Grubina wezwał do siebie dyrektor SWZ.
Dostaniesz premię powiedział w wysokości dziesięciu wypłat.
W dolarach? zapytał Grubin.
Wstydziłbyś się powiedział wywiadowca. Nawet ja nie zawsze dosta-
ję w dolarach. Lepiej powiedz mi, co przemilczałeś w rozmowie z Mincem? Przez
cały dzień słucham taśmy i nic. Czuję, że coś tam jest, ale co nie rozumiem.
Grubin spróbował uniknąć odpowiedzi.
A co tam u naszego przeciwnika? Tak między sobą nazywali Amerykanów.
Dużo ciekawego. Osobiste rozmowy. Służbowe rozmowy. Po prostu skar-
biec. Przyznasz się w końcu, co cię niepokoi?
W tym momencie Grubin domyślił się, że wywiadowcę wielkiego mocarstwa,
generała z trzema gwiazdami na epoletach, też coś niepokoi.
Wtedy machnął na wszystko ręką i powiedział:
Kiedy pracowałem z tymi bakteriami nie zastanawiałem się czy są zarazli-
we czy nie. Minc mi powiedział, że mają nieziemski metabolizm, mało szans, że
można się nimi zarazić. Uspokoiłem się. Przykręcając im nóżki pod mikroskopem
nie nakładałem rękawiczek, oddychałem powietrzem bez maski i nie liczyłem eg-
zemplarzy, sam pan rozumie.
Nie rozumiem poważnie powiedział wywiadowca.
Zapomniałem o nich. Aż pan mi przypomniał. I nagle wczoraj usłysza-
łem. . . proszę mi wybaczyć, trudno mi o tym mówić.
Sprawdziliśmy oznajmił domyślny generał. Jesteś poważnie zaanga-
żowany, ona ma na imię Weronika, pracuje jako kasjerka w księgarni. Odnotowa-
liśmy też istnienie rywala. . .
Proszę nie, obywatelu generale! jęknął Grubin. Niech mnie pan
nie katuje.
Generał podszedł do okna. Za oknem znajdowała się zwyczajna ulica, zwy-
czajne domy, dla ciekawskiego oka zwyczajna wirtualna rzeczywistość.
Mnie też nie jest lekko głuchym głosem oświadczył generał. Mam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]