[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HERMES:
Zostawcie wszystko tutaj, my się tym zajmiemy. Chodzcie, pokażę wam wasze
pokoje.
Kiedy Hermes kroczy w stronę hotelu, siostra Mary chwyta go za rękę i odciąga na
bok. Szepcze coÅ› do niego. Hermes patrzy na niÄ… ze zdziwieniem, po czym przytakuje
potwierdzająco w odpowiedzi na jej pytanie. Oboje wymieniają uśmiechy i Hermes
rusza przodem do budynku. Mary odwraca się, szuka wzrokiem matki przełożonej i
podchodzi do niej.
MARY:
Uważam, że siostra Barbara znalazła doskonale miejsce tymczasowego pobytu.
WchodzÄ… do hotelu, mijajÄ…c w drzwiach grupÄ™ przedziwnie wyglÄ…dajÄ…cych ludzi.
CICIE
WNTRZE. BIURO BISKUPA. DZIEC
Przy ogromnym biurku siedzi biskup i rozmawia groznym tonem przez telefon.
Przed nim kuli się sekretarz, który wygląda, jakby się chciał zapaść pod ziemię.
BISKUP (rozzłoszczony, mówi do telefonu):
Skąd mam wiedzieć? W ogóle nie słyszałem o tym klasztorze! Jak on się nazywa?
Zwiętej Jadwigi?
Spogląda na sekretarza, który momentalnie zerka do notatek.
HERMES:
Urszuli. Zw. Urszuli.
BISKUP (z ironiÄ…):
Zwiętej Urszuli patronki sierot i uczennic! Powinni go byli ochrzcić konwentem
Zwiętej Thais. W końcu to ona patronowała upadłym kobietom! Co? Nie, nie wiem,
dokąd wyjechały! Podobno sprawiły sobie śliczne nowe auto, wzięły pieniądze i
ulotniły się. Co? Na południe. Może do Francji, ale nie wiemy nic ponadto. Jedyną
osobą, która je widziała, jest pewien wałęsający się wokół klasztoru włóczęga.
Brakuje mu piątej klepki. To wariat, więc nie wiemy, czy można mu wierzyć.
Owszem, słyszałem o zakonnicach z Luksemburga. Już pięć razy mi o nich mówiono.
Tak jest, robiÄ™, co w mojej mocy!
Rzuca słuchawkę na widełki i mocno pociera twarz dłońmi.
BISKUP (do sekretarza):
Musimy je odszukać, i to jak najprędzej! Jeśli ta wieść się rozniesie, to będzie nie
tylko tragedia, ale i kupa śmiechu. Nie wiem, co jest gorsze.
HERMES:
Pan Eppler czeka na spotkanie z księdzem biskupem.
BISKUP:
PoproÅ› go. On jest doradcÄ…, czy tak?
Sekretarz kiwa głową i wychodzi.
BISKUP (do siebie):
Ba, sam chciałbym pojechać do Francji nowym samochodem z pięcioma
milionami dolarów w kieszeni!
Drzwi znów się otwierają i wchodzi Eppler.
BISKUP:
ProszÄ™ bardzo, panie Eppler.
Tamten wchodzi i zajmuje krzesło naprzeciw biskupa.
BISKUP:
A więc, jak się zdaje, mamy mały problem.
EPPLER (łagodnym głosem):
Ja nie mam problemów, sir. Mam za to coś lepszego podpisaną umowę.
BISKUP (prostuje siÄ™ i przemawia z emfazÄ…):
Czy jest pan chrześcijaninem?
EPPLER:
Jestem biznesmenem. Nie przyszedłem tutaj, by wdawać się w teologiczną
dysputę. Dobrze wiem, dlaczego chcecie z nami mówić, więc przystąpmy od razu do
rzeczy.
BISKUP:
Chodzi o siostry z klasztoru Zwiętej Urszuli.
Eppler potakuje.
BISKUP:
Sprzedały wam klasztor, mimo że nie miały do tego prawa. Posiadłość ta bowiem
jest własnością Kościoła, nie samych zakonnic.
Eppler uśmiecha się, kiwa głową i krzyżuje ręce na piersi.
BISKUP:
Dlatego też ten kawałek papieru, tak zwana umowa nie jest ważna.
EPPLER:
Można to rozmaicie interpretować. Jesteśmy gotowi skierować sprawę do sądu.
Będziemy walczyć, jeśli trzeba przez wiele lat.
Na biskupa pada blady strach.
BISKUP:
Ale po co, skoro wiecie, że przegracie?
EPPLER:
To wcale nie jest takie pewne. Trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Wkrótce
państwo poprowadzi nitkę autostrady przez część lasów należących do klasztoru.
Plany te zostaną ogłoszone w ciągu sześciu miesięcy. Będą musieli wykupić te
grunty, a w tej chwili my jesteśmy ich właścicielami. Wiemy, że są gotowi słono
zapłacić. Nawet jeżeli tak się nie stanie i interes nie wypali, zarówno klasztor, jak i
grunty, na których stoi, są warte znacznie więcej niż suma, którą zapłaciliśmy. Jeśli
wygramy proces z wami, wartość tej nieruchomości wzrośnie niebotycznie, zanim
wszystko się wyjaśni.
BISKUP:
A jeśli przegracie?
EPPLER:
My jakoś przeżyjemy tę stratę, ale wy? Zła prasa będzie przez lata ciągnęła się za
Kościołem. Dziennikarze wręcz rzucą się na szczegóły, które, rzecz jasna, z radością
im udostępnimy. Przecież zostaliśmy wystrychnięci na dudka. Przez zakonnice!
Siostry z opactwa Zwiętej Urszuli! Pańscy przełożeni zyskają opinię kłamców i
złodziei. Dość spojrzeć na poniżenie, jakiego doznał Watykan w wyniku skandalu z
Robertem Calvim. Na tych zdarzeniach oparto trzecią część Ojca chrzestnego. Czy
ksiądz biskup zdaje sobie sprawę, ilu ludzi obejrzało ten film? Ilu katolików? Al
Pacino. Ludzie bez przerwy oglądają go na wideo. Mało kto zachował dziś wiarę.
Większość wątpi, czy to, co głosicie, ma nadal sens na tym świecie. Po co wam
następny skandal? Aby odzyskać pięć milionów dolarów? A może dziesięć? Kościół
jest bogaty, sir. Nic z tego, o czym tu mówimy, nie musi wyjść na jaw. Pieniądze są
niewyczerpane w przeciwieństwie do wiary, jaką ludzie obdarzają najdroższe ich
sercu instytucje.
BISKUP:
Od pańskiej perory rozbolała mnie głowa. Do czego właściwie pan zmierza?
EPPLER:
Do wykazania, że można tę sprawę rozwiązać z korzyścią dla obu stron.
BISKUP:
SÅ‚ucham.
Eppler sięga po neseser i wyjmuje z niego dwie teczki. Jedną podaje biskupowi,
drugÄ… otwiera na swoich kolanach.
EPPLER:
Zapłaciliśmy za tę nieruchomość pięć milionów dolarów. Rząd zapłaci około
dwudziestu milionów, jako że autostrada musi przebiegać przez te tereny. Na tym
etapie nie zmienią już planów budowy. Odsprzedamy wam nieruchomość za dziesięć
milionów. Od razu. Choćby dzisiaj. I nikt oprócz nas się o tej sprawie nie dowie.
Nikt.
CICIE
WNTRZE. BIURO NEUFELDTA. WIECZÓR
Neufeldt siedzi w fotelu i wpatruje się w ciemność. Otwierają się drzwi i do biura
wchodzi Eppler.
NEUFELDT:
No i co?
EPPLER:
Powiedział, że musi z kimś pogadać, zanim odpowie na naszą propozycję.
NEUFELDT:
Taak, to kupa forsy. Pewnie będzie musiał wykonać parę telefonów do Rzymu.
Sądzisz, że się zgodzą?
EPPLER:
Wszyscy sÄ… biurokratami. Jedni w garniturach, drudzy w sutannach, ale wszyscy
muszą pytać o zdanie swych szefów.
NEUFELDT:
W porządku, niech pyta. Chcę, żebyś w tym czasie odszukał zakonnice. Chcę mieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]