[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świat nabrał jeszcze bardziej odrealnionych
kształtów. Apartament był iście królewski.
Z okien rozciągał się widok na rzekę Yarra i centrum
Melbourne. Lainey ponownie doznała uczucia,
że wszystko jest jak w bajce, że znajduje się
wmagicznym miejscu z fantastycznym mężczyzną.
W tej chwili jedyne, czego pragnęła, to obrócić
się i wpaść prosto w jego ramiona. Pokazać
mu dotykiem to, czego nie mogła wyrazić słowami.
Ukraść odrobinę tych chwil, które spędzą autentycznie
razem, by pózniej, gdy Lainey odejdzie,
móc je zamienić na wspomnienia.
Gdy lokaj postawił ich walizki i wyszedł,
Adam stanął obok niej i również zapatrzył się na
rozciągający się z okien oraz balkonu widok.
W jego oczach dojrzała ten sam zachwyt, który
musiało wyrażać również jej spojrzenie. Serce zabiło
jej mocniej, gdy Adam położył rękę na jej
dłoni. Lainey zobaczyła w szybie swoje odbicie.
Policzki jej pałały, oczy świeciły radośnie, twarz
rozjaśniał rozmarzony uśmiech. Z pewnością nie
wyglądała jak profesjonalna sekretarka, która
miała pomagać szefowi w pracy. Stojąc tak w oknie,
wyglądali jak para zakochanych w romantycznej
podróży.
Adam spojrzał na nią, jakby znał wszystkie jej
myśli. W jego oczach było pytanie. Lainey wiedziała,
że Adam nie zrobi pierwszego kroku. Do
niczego nie chciał jej zmuszać, wręcz przeciwnie,
chciał jej pokazać, że ona sama pragnie się z nim
kochać. Pragnie tak bardzo, że przestaje nad sobą
panować.
Tak szepnęła.
Oboje jednocześnie jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki wpadli sobie w ramiona i zatonęli
w pocałunku. Słyszała jego krótki, urywany
oddech i czuła jego silne dłonie na swoich piersiach,
pośladkach, zdzierające z niej spódnicę.
Gorączkowo ściągała z niego koszulę, kiedy jego
język zagłębiał się w jej usta. Czuła się jak we
śnie, jakby patrzyła na to wszystko, co się dzieje,
z boku. Pragnęła tej chwili, a zarazem bała się
jej. Adam posadził ją na parapecie, ściągając jej
szpilki, a potem rajstopy i bieliznę. To wszystko
było gwałtowne, pierwotne i ekscytujące.
Och, Adamie, teraz, szybciej ponaglała go
błaganie, rozpinając mu pasek u spodni.
Patrzył na nią w uniesieniu. Wiedziała, że i on
czekał na tę chwilę od ostatniego weekendu. Nie
spuszczał z niej wzroku cały czas, jakby chciał się
nią nasycić także dzięki patrzeniu, jak jej ciało
porusza się pod wpływem jego spazmatycznych
ruchów.Wjego oczach były wielka radość i uniesienie.
Ich namiętność skumulowała się w tej jednej
chwili i kochali się, jakby cały świat miał się
zapaść pod ziemię. Jakby jutro miało nigdy nie
nadejść.
Lainey kompletnie straciła poczucie czasu.
Minęła dłuższa chwila, zanim ich ciała przestały
drżeć z ekstazy i długo jeszcze obejmowali się
bez słowa. W końcu Adam, unikając jej wzroku,
zniknął w łazience.
Lainey odgarnęła z czoła mokre od potu włosy.
To, co się między nimi stało, to było absolutne
szaleństwo. Lainey najbardziej przerażało to, że
czuła, że żadne z nich nie było w stanie z tym
walczyć. I to, że dzisiaj, kiedy się kochali, pierwszy
raz w jego oczach dostrzegła strach. Strach
i coś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać. Oddanie?
Niezamierzone odsłonięcie się? Czemu zniknął
w łazience bez słowa? Czyżby i on czuł, że to,
co się między nimi zrodziło, to była bliskość, a nie
zwykły seks?
Tak czy inaczej nadeszła pora na rozmowę.
Prawdziwą rozmowę. To, co było między nimi,
nie ma nic wspólnego z pieniędzmi czy pracą. Co
się, u licha, z nimi działo? Do czego to wszystko
zmierza?
Lepiej zabierzmy się za te dokumenty powiedział
Adam, wychodząc z łazienki i unikając
jej wzroku.
I wtedy tak po prostu cała magia chwili prysła
bez śladu.
Adam zebrał swoje rzeczy i ubrał się szybko,
a nawet zawiązał sobie krawat. Chwilę potem wyglądał
znowu jak biznesmen w podróży służbowej.
Z jego beznamiętnego wyrazu twarzy można
było wywnioskować wszystko, tylko nie to, że
przed chwilą się z kimś kochał.
Lainey otrząsnęła się z osłupienia i półnaga zeskoczyła
z parapetu, po czym porwawszy swoje
rzeczy, zatrzasnęła za sobą drzwi łazienki. Musiała
się najpierw wypłakać. Dopiero potem przyszła
i pomogła mu w pracy papierkowej.
Adam patrzył na drugi koniec sali dla VIP-ów,
jak Lainey z uroczym uśmiechem na ustach gawędzi
z grupką ludzi z koncernu, który Palmer
Enterprises miało przejąć. Oboje z Lainey znali
tych ludzi dopiero od wczoraj. Adam ze wszystkich
sił próbował opanować pragnienie wyprowadzenia
jej z sali restauracyjnej i zaciągnięcia
do łóżka. Kolejny raz.
Sądził, że ten weekend z nią wystarczy, by
opanować gorączkę, jaka go trawiła od pewnego
czasu. Gorączkę, która wpędziła go w obsesję na
punkcie Lainey. Ten weekend miał go uleczyć
z choroby, jakiej nigdy jeszcze nie zaznał. Jednak
każdy pocałunek, każdy jej dotyk tylko ją intensyfikował.
Delikatna, zwiewna sukienka w kolorze łoso-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]