[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którego blatu dotykały liczne wypustki. Przytrzymywały je dzwignie i uchwyty z drewna oraz
metalu. Obracające się wskazówki pokazywały starannie wykaligrafowane na tarczach dane. Baron
Jałowy wcisnął przycisk i na końcu skomplikowanego przyrządu z drewna i metalu dziesięć
krzesiw zapaliło jednocześnie dziesięć świeczek. Przy ich świetle baron znów stał się doktorem
Krankenhausem sprawdzającym położenie wskazówek.
- Hmm. Maszyna zdaje się być w stanie homeostazy. Myślę, że możemy teraz przywołać kilka
obrazów.
- Wrr! Zaczekaj chwilę! - rzekł Rick, w końcu odzyskawszy głos. - Czy mylę się przypuszczając,
że to ty stworzyłeś tego... to stworzenie?
- To głupio z mojej strony - zapomniałem wam powiedzieć, że mam również poważne
osiągnięcia jako chirurg, genetyk i serwisant odbiorników telewizyjnych. Prawdę mówiąc, cha, cha,
przyznam, że cieszę się też pewną sławą jako pisarz. Studia opłacałem, pisząc książki. Pochodzę z
biednej rodziny, mój ojciec był operatorem roztrząsacza obornika...
- To moje życiowe marzenie! - zawołał Bill. - Zamknij się. Jak powiedziałem, pisałem takie
książki jak Praktyczne wykorzystanie naszych ulubionych zwierzątek czy Poradnik doktora K. z
zakresu samodzielnych przeszczepów mózgu i diety po zabiegach żołądkowo jelitowych. Tak więc
widzicie, że miałem wszelkie potrzebne kwalifikacje, kiedy zostałem uwięziony w tym
zwariowanym miejscu. Musiałem tylko zebrać podstawowe składniki biologiczne, założyć kilka
hodowli tkankowych, naostrzyć skalpele, wysuszyć trochę kocich jelit na kot-gut i rozgrzać żelazo
do czerwoności. Potem pozostało tylko pociąć i pozszywać kilka stworzeń, odpowiednio
przerabiając układ neurochemiczny, aby obsługiwał potrzebne mi urządzenia bioinżynieryjne.
- Nigdy nie widziałem czegoś podobnego! - rzekł Bill; wpychając z powrotem oczy w oczodoły.
- I nigdy nie zobaczysz - rzekł dumny wynalazca. - To jedyny egzemplarz. A teraz zobaczmy, co
mamy na skleroekranie.
Doktor Krankenhaus pociągnął dzwignię i pogmerał przy metalowej tarczy połączonej z
gumową taśmą, która z kolei łączyła się z czymś, co wyglądało na zwoje nerwowe ośrodkowego
układu nerwowego.
Oko na środku pozszywanej bestii nagle otworzyło się. Nie miało zrenicy ani tęczówki; było
jednolicie szarobiałe. Przez twardówkę z trzaskiem przeleciały wyładowania i pojawił się na niej
migoczący obraz. Z dwóch wibrujących błon pod nią płynęły ciche trzaski i warkot.
Doktor Krankenhaus dostroił aparaturę i obraz się ustalił. Zobaczyli jakiegoś mężczyznę
stojącego przy stole, wlewającego coś do miski.
- Glonówka - śniadanie kawalerzystów mruknął nieznajomy. - Na pewno, cholera, nie
chcielibyście tego jeść, ale ona zdziała cuda z hydroponicznymi trawnikami w kajutach waszego
gwiazdolotu!
- Macie! Na Over-Glandzie odbieramy program międzygwiezdnej telewizji.
Bill poczuł gwałtowny skurcz żołądka. Przypomniał sobie glonówkę - i jego układ pokarmowy
również. Doktor Krankenhaus pokręcił inną tarczą, która z kolei uruchamiała urządzenie ściskające
kilka dużych cycków na czymś, co wyglądało jak dolna połowa czarnej świni. Obraz zmienił się.
- Przełącznik kanałów! - wyjaśnił zadowolony z siebie baron, zauważając zdumienie na twarzach
gości. Na ekranie pojawił się uśmiechnięty mężczyzna z pustą butelką w ręce.
- Galexpress! Kiedy naprawdę chcesz wysłać swoją pocztę z szybkością światła!
Doktor Krankenhaus pokręcił inną tarczą i nagle obraz nabrał zupełnie innego charakteru. Przede
wszystkim stał się znacznie bardziej zamglony i ukazywał tylko niewyrazne zarysy postaci, których
zniekształcone głosy dobywały się z membranowych głośników.
- Wizualna interpretacja innej formy energii pobieranej przez Over-Gland. To właśnie pole mojej
obecnej działalności, panowie. Wierzę, że jeśli zdołam wyostrzyć ten obraz, odkryję wszystko, co
chciałbym odkryć. Oto maszyna, dzięki której wiem to, co wiem o tym, co wydarzyło się w
Imperium, od kiedy zostałem wygnany tu przez Delazny'ego.
- A ta zagadka, o której wspomniałeś - rzekł Rick. - Co miałeś na myśli?
- No, dokładną lokalizację Fontanny Hormonów, oczywiście! Miejsca będącego zródłem
tutejszej mocy! Gdyby łatwo było ją znalezć, czy nie sądzicie, że już skorzystalibyśmy z niej?
Gdyby mógł ją zlokalizować, czy doktor Delazny nie użyłby jej, żeby uzyskać moc potrzebną do
władania Wszechświatem?
- Tylko dlaczego ma to być zagadka? - spytał Bill. - Ach! Dlatego, że prawa fizyki i matematyki
działają tutaj zupełnie inaczej. Pozwólcie, że wam pokażę! Trolle! Przynieście kredę, tablicę i moje
wykresy!
Trolle skoczyły wykonać polecenie i podtoczyły tablicę na piszczących kołach, aż znalazła się w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]