[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jestem paskudna  wyjąkała drżącym głosem.
 To prawda  mrugnął konspiracyjnie.
Zwolnił uścisk. Mogłaby teraz wyjść, gdyby chciała, ale wiedziała, że tego nie zrobi. Jeśli
ta biedna kobieta miała siłę stawić temu czoło, Juliana Robinson zrobi to także.
Uśmiechnięta klientka po paru minutach wyszła w nowej fryzurze. Wyglądała jakoś
inaczej, na bardziej pewną siebie niż kobieta, która przed kilkoma minutami ukradkiem zdjęła
apaszkę.
Ekspedientka odwróciła się ku Julianie.
 Przepraszam, że pani czekała. W czym mogę pomóc?
Juliana odetchnęła głęboko.
 Chciałabym kupić perukę  powiedziała stanowczo.  Ja...  Spojrzała na Bena i
uświadomiła sobie nagle, jak błahy jest jej problem. Ona odzyska włosy. To tylko sprawa
czasu. Ale chemioterapia będzie trwać, nie dając gwarancji wyleczenia. Oznajmiła więc: 
Fryzjer obciął mnie tak fatalnie, że potrzebuję czegoś, by to ukryć, dopóki nie odrosną mi
włosy.
Potem usiadła na fotelu i oglądała kasztanową perukę w stylu lat dwudziestych z włosami
obciętymi na pazia i podstrzyżonym karkiem. Zdjęła ciemne okulary i apaszkę i
błyskawicznie umieściła perukę na superkrótkich włosach.
 Do licha, to było strzyżenie.  Sprzedawczyni zrobiła zaskoczoną minę.  Powinna pani
wytoczyć proces.
 %7łartowałam  roześmiała się Juliana. Poprawiła perukę i wygładziła włosy opadające na
policzki.  Miałam operację mózgu.
 Och, tak mi przykro.
 To nie było takie straszne.  Juliana napotkała w lustrze wzrok Bena i uśmiechnęła się.
Czuła się cudownie. To zabawne, jak nowa fryzura  albo nowe włosy  mogą podziałać na
kobietę.
Została w peruce. Przy wyjściu uwagę Juliany przyciągnął manekin w sukience wspaniale
pasującej do jej nowej fryzury. Przejrzysta jak mgła szara sukienka bez rękawów miała
obniżoną talię i ząbkowany dół. Jak z niemego kina, pomyślała Juliana, zatrzymując się przy
niej.
 Jest wspaniała  westchnęła, dotknąwszy materiału, choć nie była w jej stylu. 
Chodzmy  powiedziała po chwili, energicznie zwracając się ku drzwiom.
 Co znaczy  chodzmy ?  Ben złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.  Przymierz ją.
 Chyba żartujesz?
Wyglądał tak, jakby zrobiła mu przykrość.
 Tobie się podoba. Mnie też. Załóż ją więc.
 Nie jest w moim stylu  upierała się.  Nigdy w życiu nie nosiłam czegoś takiego.
Noszę dopasowane rzeczy.
 Bzdura. Nie kłóć się i przymierz ją, do diabła. Nie mogła się opierać tej logice. Kiedy
przymierzyła sukienkę, jej również nie mogła się oprzeć. Kupiła ją więc, a wypisując czek,
czuła się niezwykle odważna. I szczęśliwa. Już na chodniku okręciła się przed Benem i oparła
mu dłoń na piersi.
 Dziękuję ci.  Poczuła mrowienie w dłoni i szybko ją cofnęła.  Gdyby nie ty, nigdy nie
przymierzyłabym tej sukienki.
 To pewnie prawda  zauważył z rezerwą.
Zaległa między nimi pełna napięcia cisza. Juliana przerwała ją pierwsza.
 To był wspaniały dzień, mimo wszystko.  Czuła potrzebę rozmowy z Benem, choćby
konwencjonalnej.
Wyciągnął z kieszeni kluczyki i otworzył przed nią drzwiczki mercedesa.
 Nie zaczął się najlepiej, jeśli dobrze pamiętam. Najpierw zdenerwowała cię Opal, a
potem omal nie skróciłaś się o głowę.
Namyśl o tym wydarzeniu przeniknął ją dreszcz, ale otrząsnęła się z niego i wsiadła do
samochodu.
 Tak, ale potem było już dobrze  zauważyła, zdecydowana nie psuć sobie nastroju.
Usiadł za kierownicą i spojrzał na Julianę. Odpowiedziała mu spojrzeniem. Czuła się jak
młoda dziewczyna, szczęśliwa, podniecona i nie próbowała już więcej kontrolować sytuacji
czy ukrywać swych uczuć.
Pochylił się i lekko pogładził ją po policzku.
 Myślę, że powinienem zawiezć cię do domu  powiedział burkliwie.  Jutro jest ten
wielki dzień.
 Jutro?  Delikatny dotyk ręki Bena sprawił jej taką przyjemność, że przez chwilę nie
docierało do niej znaczenie jego słów. Wreszcie zrozumiała.
 Ach, to  powiedziała z nieszczęśliwą miną. Nie chciała rozmyślać o jutrze. Między
innymi dlatego, że nie mogła znieść myśli o końcu dzisiejszego dnia. Ale może nie musiał się
kończyć, w każdym razie jeszcze nie teraz.  Ben, czy masz jakieś plany na wieczór?
 spytała impulsywnie.
Uruchomił samochód.
 Nie.  Spojrzał na nią uważnie.  Dlaczego pytasz?
Zawahała się. Po prostu chciała spędzić ten wieczór z nim, tylko że... Opanuj się, Juliano,
bo zrobisz coś bardzo głupiego, skarciła się w duchu.
Wszystko w nim ją teraz pociągało  sposób, w jaki na nią patrzył, jego szorstki głos,
surowy wyraz twarzy, który łagodniał, kiedy Ben się śmiał...
Założę się, że jest wspaniały w łóżku, pomyślała.
Zcisnęło ją w gardle i szybko spuściła oczy. Nigdy w życiu nie myślała w ten sposób o
żadnym mężczyznie. Właściwie seks niewiele ją zajmował. Zawsze uważała, że można się
bez niego obejść.
Aż do dzisiejszego dnia.
 Obudz się.
 Przepraszam. Zamyśliłam się. Może podjechalibyśmy po Paige i poszli razem na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl