[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potem nie tracić zbyt wiele czasu na przebieranie się. Wybrała
bladoniebieską, w kolorze kwiatów ze ślubnego wianka.
Postanowiła też, że ozdobi głowę kapeluszem, w którym
Nikos jeszcze jej nie widział.
W końcu, ponaglana przez służącą, opuściła pośpiesznie
sypialnię i podążyła korytarzem do głównej części pałacu.
Zastała tam większą niż zazwyczaj liczbę służby oraz
dworzan. Pomyślała, że zaiste przybywa jakiś rzadki gość.
Zgodnie z oczekiwaniem zastała ojca w saloniku
przyległym do głównej sali jadalnej. To tu właśnie król i
królowa przyjmowali zwykle ważnych gości. Był to
reprezentacyjny pokój z wielką liczbą złoconych ornamentów.
Na szczęście ściany były białe, dywan zaś błękitny, tak że
płomiennym włosom Thei nie groził konflikt z królewską
purpurą.
Całując na powitanie ojca i matkę, księżniczka zauważyła,
iż są ubrani w paradne stroje.
- Któż to nas zaszczyca swym przybyciem, papo? -
spytała.
- To król Arpad z Levadu - odparła królowa, uprzedzając
męża. - Sam zaproponował nam swoje odwiedziny.
- Król Levadu? - powtórzyła dziewczyna, marszcząc
czoło.
- Nigdy przedtem nie był w naszym kraju - wyjaśnił
ojciec - cieszymy się więc ogromnie, że możemy go ugościć.
W tonie jego głosu i w wyrazie oczu było coś, co sprawiło,
iż Thea poczuła w sercu lodowate ukłucie. Przypomniała
sobie, iż - prócz króla Otho - Arpad był jedynym bezżennym
władcą na Bałkanach. Przejrzała zamiary ojca i zapragnęła
powiedzieć mu natychmiast, iż wszelkie jego zabiegi, by
wydać ją za mąż, są bezprzedmiotowe. Zaraz jednak
uzmysłowiła sobie, że przecież - jak twierdził Georgi - król
Arpad jest mizoginistą i nie znosi kobiet. Może zresztą
zmienił się, lecz tak czy inaczej jest już za pózno. Ona
przenigdy nie wyrzeknie się Nikosa.
- Muszę ci wyznać - powiedział ojciec - że nigdy dotąd
nie spotkałem tego człowieka, aczkolwiek znałem jego ojca.
Levad to wielki i piękny kraj. Graniczy zresztą z naszym
krajem.
- Georgi powiedział mi - zaczęła księżniczka słabym
głosem - że król A...
Nie zdążyła dokończyć, gdyż rozległ się gwar głosów, a
potem podwójne drzwi salonu otworzyły się z rozmachem.
Czekający w holu dworzanie postąpili do przodu. Ojciec i
matka uczynili to samo i Thea została sama. Wiedziała, że
powinna podążyć za nimi, lecz na chwilę owładnęła nią
przemożna chęć, by wybiec z sali bocznymi drzwiami i uciec
do ogrodu. Zaraz jednak powiedziała sobie, iż nie ma powodu
do niepokoju. Jest przecież zamężna, ślubowała Nikosowi, i
jeżeli nawet ojciec ułożył sobie plan wydania jej za króla
Arpada, i tak nic z tego nie wyniknie. Przymknęła oczy i zdało
jej się, że słyszy prośbę zaufaj mi" wypowiedzianą głębokim
głosem ukochanego.
- On zrobi wszystko, jak obiecał - powiedziała sobie
Thea.
Była pewna, że nikt i nic nie rozerwie świętego węzła,
którym związali się w małym leśnym kościółku.
Ojciec i matka witali tymczasem królewskiego gościa,
rozmawiając z nim na środku sali. Tak więc i ona, powoli i z
ociąganiem, w poczuciu obowiązku, zaczęła iść ku nim,
mówiąc sobie w duchu: Och, Nikosie! Kocham cię,
kocham!" Przywoływała go myślami, by przyszedł jej z
pomocą.
- A teraz, wasza królewska wysokość - usłyszała ojca -
chciałbym przedstawić ci moją córkę Sydel.
- Będę uszczęśliwiony - odparł drugi, bardzo głęboki głos.
Thea pochyliła się w głębokim ukłonie. A gdy król Arpad
ujął jej dłoń, poczuła dziwne mrowienie. Było tak
przejmujące, że mimo woli podniosła oczy. I nagle zamarła z
wrażenia. Stał przed nią Nikos we własnej osobie! Nikos
ubrany w paradny strój! Nikos spozierający na nią oczami
gorejącymi miłością.
Przez chwilę oboje trwali w bezruchu. Thei zdawało się,
że śni. Wtedy król Arpad powiedział:
- Mam coś ważnego do powiedzenia waszym
wysokościom, lecz muszę uczynić to na osobności.
- Czy to aż takie pilne? - spytał zdumiony niezmiernie
ojciec Thei.
- To nam zajmie ledwie kilka minut - odparł gość. -
Przejdzmy wszyscy czworo do innego pokoju, a wtedy będę
mógł wyjawić, dlaczego tu jestem.
Thea zdawała sobie sprawę, iż prośba Nikosa mogła się
ojcu wydać dość dziwna. Nie pozostawało mu jednak nic
innego, jak spełnić życzenie gościa. Przeszli więc wszyscy do
pobliskiego małego saloniku. Zdaniem Thei, było to
najbardziej urocze pomieszczenie w całym pałacu.
Gdy zamknęły się za nimi drzwi, król Arpad zwrócił się
do żony z wyciągniętymi ramionami. Postąpiła ku niemu z
ufnością, niczym maleńki ptaszek poszukujący ochrony. Jej
serce biło z ekscytacji. Zarazem czuła się oszołomiona i nie
mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę i że stoi
przed nią jej mąż, Nikos.
Nikos, wspaniały i wyniosły król, a zarazem mężczyzna,
którego poślubiła.
- Powiedziałem ci, byś mi zaufała - rzekł miękko, ujmując
jej dłonie.
Nie zdołała wydobyć z siebie ani słowa, całą swoją miłość
do męża wyraziła spojrzeniem. Wtedy Arpad zwrócił się do
jej ojca:
- Przybyłem tutaj, panie, by wyznać, że Thea i ja, choć
zabrzmi to niewiarygodnie, wzięliśmy ślub cztery dni temu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]